Profilaktyka przemocy w rodzinie- artykuł

Zespół Interdyscyplinarny do spraw Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie zamieszcza poniższy artykuł w ramach edukacji społeczności lokalnej.

Kocha, bije, wyśmiewa. Dlaczego tkwimy w przemocowych związkach i jak się z nich wydostać?

Ofiara boi się i zastanawia, jak sprawca może zareagować, jak daleko może się posunąć. Często myśli: „jak ja się poskarżę, to on mnie zabije”, „zabierze mi pieniądze”, „nastawi dzieci przeciwko mnie” – mówi dr Agnieszka Bratkiewicz. Przemoc w związku w naszym kraju jest zjawiskiem powszechnym: 88 133 – to liczba ofiar przemocy domowej w roku 2018, 73 654 – liczba osób podejrzanych o jej stosowanie. Do tych cyfr dodajmy jeszcze tzw. „ciemną liczbę przestępstw” o niemałej skali – czyli te, które z racji, że dzieją się w czterech ścianach, nie są zgłaszane odpowiednim służbom. Dlaczego ofiary czują się bezradne i często nie podejmują zdecydowanych działań na rzecz poprawienia swojej sytuacji? Dlaczego tkwią w tej okrutnej relacji ze swoim partnerem-agresorem, zamiast odejść? Co dla poprawy ich sytuacji mogą zrobić najbliżsi.
Marta Januszkiewicz: Jakie zyski z bycia w relacji z przemocowym partnerem widzi kobieta, która jest przez niego krzywdzona? Dlaczego w takim związku trwa?

dr Agnieszka Bratkiewicz: Może widzieć zysk w postaci stabilności ekonomicznej, bo wiele osób jest od partnera czy partnerki zależna finansowo. Część osób mówi sobie: „on jaki jest, taki jest, ale dzieci mają ojca”, „mam się z kim pokazać”. W zasadzie każda kobieta, która doświadczała przemocy, ma nadzieję, że partner się zmieni. Partner przemocowy nie jest przemocowy przez 24 godziny na dobę – co pewien czas bywa ujmujący, przeprasza za swoje złe zachowanie, obiecuje poprawę, daje prezenty i może mieć też różne interpersonalne zalety. Pamiętajmy jednak, że zwykle kobieta pozostaje w takiej relacji, nie by z niej czerpać zyski, lecz by nie pomnażać strat – czyli z obawy o to, co może się wydarzyć, gdy zdecyduje się związek zakończyć.

Jakie są pierwsze sygnały, że partner może być skłonny do przemocy?

Jeśli widzimy w naszym partnerze uogólnione tendencje do agresji i wrogości – jeśli ktoś agresywnie reaguje wobec swoich rodziców, swoich zwierząt czy znajomych i nie ma z tego powodu większych wyrzutów sumienia, to istnieje pewne ryzyko, że będzie agresywny również wobec nas. Im bardziej partner jest impulsywny, wybuchowy, skłonny do nagłych i gwałtownych reakcji oraz mało opanowany, tym ryzyko, że stosuje zachowania przemocowe, jest większe. Bardzo niepokojącym objawem jest dążenie do nadmiernej kontroli nad drugą osobą. Szczególnie decydowanie, z kim ona ma się spotykać, a z kim nie, ingerowanie w częstość spotkań z rodziną, przyjaciółmi i dalszymi znajomymi, a także stosowanie za nieposłuszeństwo sankcji. Ofiara słyszy: „to nie są osoby dla ciebie”.


Sygnałem ostrzegawczym może być skłonność partnera do traktowania nas instrumentalnie, próby kontrolowania różnych sfer naszego życia oraz izolowania od innych, bliskich nam ludzi, a także tendencje do reakcji agresywnych i niski poziom samokontroli.


Nadmierna i nieuzasadniona zazdrość również jest formą kontrolowania: „nie wolno ci rozmawiać z tą osobą”, „dlaczego się na niego spojrzałaś?”, „dlaczego się do niej uśmiechnąłeś?”, „dlaczego jesteś dla niego taka miła?”. Zwróćmy uwagę, że im mniej bliskich kontaktów ma druga osoba, poza tymi z partnerem, to tym bardziej staje się od niego zależna.
Mogą się też pojawić próby wpływania na to, jak osoba się ubiera, jak wygląda: „to ci wolno nosić, a tego nie”, „masz schudnąć”, „obetnij włosy”, „zmyj makijaż”, czy ośmieszanie: „fatalnie w tym wyglądasz”, „jak głupio”. Kontrola może dotyczyć różnych sfer życia: pracy, finansów, spędzania czasu wolnego. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale kontrola też może być formą przemocy.

Podsumowując, sygnałem ostrzegawczym może być skłonność partnera do traktowania nas instrumentalnie, próby kontrolowania różnych sfer naszego życia oraz izolowania od bliskich nam ludzi, a także tendencje do reakcji agresywnych i niski poziom samokontroli.

Statystycznie częściej agresorami są mężczyźni. Jakie są tego przyczyny? Czy jest to związane z utrwalonym kulturowo maczyzmem, postrzeganiem mężczyzny, jako tego, kto „trzyma wszystko mocną ręką”, kto dominuje i jest sprawczy, za wszelką cenę?

Rzeczywiście mężczyźni – a zwłaszcza młodzi, do 35. lub 40. roku życia – są bardziej agresywni, niezależnie na jaką statystykę byśmy popatrzyli: przemocy w związku, pobić, rozbojów czy napadów. Nie chcę tu rozstrzygać, na ile to kwestia biologii, a na ile kultury, choć wiele wskazuje na ewolucyjne uwarunkowania. Można powtórzyć za profesorem Wojciszke, że z różnic indywidualnych między ludźmi najsilniejsze są różnice międzypłciowe dotyczące seksu i agresji.

Czy sprawca przemocy sam był wcześniej jej ofiarą i naśladuje utrwalone wzorce?

Rzeczywiście, często się zdarza się, że sprawca przemocy sam wcześniej był jej ofiarą albo miał ją modelowaną w swoim najbliższym środowisku. Wyobraźmy sobie chłopca, który obserwuje, jak jego ojciec przemocowo kontroluje matkę – przez popychanie, krzyki, wyszydzanie, wyśmiewanie. Ten chłopiec, ucząc się od ojca agresywnych zachowań, może przejąć taki model prowadzenia relacji interpersonalnych i w przyszłości, gdy dorośnie, tak samo traktować swoją partnerkę.

Przeżycie przemocy w dzieciństwie, zgodnie z wynikami badań, jest istotnym czynnikiem ryzyka wchodzenia w życiu dorosłym w przemocowe związki, zarówno w roli ofiary, jak i agresora – ta zależność występuje i u kobiet, i u mężczyzn. Można powiedzieć, że agresja doświadczana na wczesnym etapie rozwoju jak wirus „zaraża” i przenosi się na kolejne pokolenia. Dlatego tak istotne jest chronienie dzieci przed przemocą.

Należy jednak pamiętać, że nie za każdym przypadkiem przemocy kryje się trauma wczesnodziecięca; zachowania agresywne mogą mieć różne podłoże, chociażby związane z używaniem substancji psychoaktywnych czy z zaburzeniami osobowości.

Czy zachowania przemocowe mężczyzn i kobiet znacznie się różnią? Kobiety częściej krzywdzą psychicznie?

Przemoc wobec mężczyzn jest dużo rzadsza i przez to znacznie słabiej opisana. Badania pokazują, że mężczyźni-ofiary widzą swoją sytuację podobnie jak kobiety, podobnie ją tłumaczą i mają podobne motywacje, dlaczego w tych związkach zdecydowali się zostać albo z nich wyjść. Wyraźnie specyficzne jest jednak to, że mężczyźni silniej niż kobiety nie chcą się przyznać do bycia krzywdzonymi, mówią: „chciałem być silny”, „nie chciałem wyjść na słabego”. Z kolei kobiety jako agresorki mają zdecydowanie większą skłonność do stosowania przemocy psychologicznej, emocjonalnej, werbalnej, typu „nagadanie” partnerowi, rzadziej używają agresji bezpośredniej. Tym niemniej w swojej pracy spotykałam przypadki, kiedy kobieta była sprawcą przemocy fizycznej czy molestowania seksualnego, czyli tego, co wydaje się domeną panów.

Jak na długotrwałą przemoc reaguje ofiara? Taka osoba cierpi i duchem, i ciałem – wymienić można bóle psychosomatyczne, lękowość, wyuczoną bezradność, depresję…

Dokładnie tak jest. Doświadczanie przemocy w związku, zwłaszcza długotrwałe, ma poważne konsekwencje: badania pokazują, że takie przeżycia są czynnikiem ryzyka nie tylko wielu zaburzeń psychicznych, lecz także somatycznych. Osoby, które doświadczały przemocy ze strony partnera mają gorszą sprawność fizyczną, częściej skarżą się także na ból i zmęczenie. Wyraźnie wzrasta także ryzyko pojawienia się myśli bądź prób samobójczych.

Dlaczego ofiary nie odchodzą od sprawców przemocy?

Badania – wywiady z ofiarami przemocy – pokazują, że w zasadzie wszyscy jako jeden z powodów podają nadzieję, że sprawca „się zmieni”. Tutaj widać, jak dużą siłą są pozytywne doświadczenia z partnerem – ofierze wystarcza, że sprawca miał chociaż krótkie epizody poprawnego zachowania i na tej bazie buduje później przekonanie, że „jemu uda się zmienić i znów będzie taki, jak wtedy, gdy było dobrze”. Pojawia się też poczucie, że rozstanie będzie osobistą porażką życiową, przyznaniem się do nieudanego związku, poddaniem się – a przecież tyle już się w ten związek włożyło: czasu, energii, bólu, cierpienia, i „teraz to wszystko na marne”…

Skutkiem doświadczania przemocy jest niska samoocena. Gdzieś w środku pojawia się wątpliwość: „a może to ze mną coś jest nie w porządku?”, „może ja zasługuję na tę przemoc?”. Ofiary, zwłaszcza takie, które są w przemocowym związku od dłuższego czasu, zaczynają same wątpić w siebie, w swoje prawa, czują się winne i gorsze od innych. Dochodzi do tego wstyd przed opiniami innych osób. Ofiary przemocy boją się, jak inni zareagują; że ktoś może nie uwierzyć, bo „widział nas tylko w dobrych sytuacjach”; że ludzie będą obserwować, osądzać i wyśmiewać; że pojawią się komentarze „ja bym sobie nie pozwoliła na takie traktowanie” albo „sama jest sobie winna, że na to pozwalała” –przez co samoocena ofiary spada jeszcze bardziej.

Pamiętajmy, że często przemoc współwystępuje z tendencjami do izolowania od bliskich, więc wiele ofiar w trakcie przemocowego związku rzeczywiście ogranicza lub wręcz traci swoje społeczne więzi. Poczucie braku wsparcia społecznego jest jedną z bolączek, na jakie wskazują osoby pozostające w przemocowych związkach.

Część osób po prostu się boi, że decyzja o rozstaniu jeszcze bardziej rozsierdzi agresora i spowoduje eskalację przemocy. Ofiara boi się i zastanawia, jak sprawca może zareagować, jak daleko może się posunąć. Ofiara często myśli: „jak ja się poskarżę, to on mnie zabije”, „zabierze mi pieniądze”, „nastawi dzieci przeciwko mnie”, „będzie się chciał zemścić za to, że ujawniłam jego winy”. I, jak wiemy, te lęki często nie są wcale bezpodstawne.
Kobiety, którym udało się wyjść z takich relacji,  opisywały to jako walkę o przetrwanie, a nawet o życie. Tak, o przetrwanie rozumiane w wielu aspektach, począwszy od czysto organizacyjnych i poradzenia sobie materialnie. Mało która osoba jest w tak uprzywilejowanej sytuacji, że w każdym momencie może odejść, zorganizować sobie własne miejsce zamieszkania i ułożyć życie swoje, a czasem też swoich dzieci, na nowo. Reszcie pozostaje szukanie miejsca do zamieszkania, najczęściej schronienie jest dostępne tylko na jakiś czas. Jeśli komuś pozostaje przeniesienie się do schroniska, to wymaga od tej osoby bardzo dużej determinacji – jest tam bardzo różny poziom życia i funkcjonowania.

Obok tych namacalnych barier są też psychologiczne, bardziej nieoczywiste, ale równie silne. Ofiara przemocy czuje się zastraszona, obawia się, że sama sobie nie poradzi, co powiedzą inni, jak zareaguje agresor. W przypadku długotrwałej przemocy pokrzywdzeni bardzo często nie widzą sensu podjęcia jakichkolwiek prób zmiany swojego losu. To bardzo trudna sytuacja, gdzie doświadcza się wielkiego kryzysu i żyje w lęku, że zmiana tej sytuacji może jeszcze bardziej ten kryzys zaognić.

Do tego dochodzą też problemy z formalnym wyjściem z takiego związku czy rozstrzygnięcia opieki nad dziećmi. Zdobycie pomocy prawnej – to dla ofiar przemocy też duży kłopot.

O tak, dla wielu osób to początek długiej walki sądowej, która trwa kilka lat i może się różnie skończyć. To jest pójście na wojnę.

Nie oceniajmy osoby pokrzywdzonej, nie piętnujmy jej, zamiast tego podziękujmy za zaufanie i powiedzmy, że jesteśmy po jej stronie. W rozmowie opisujmy własne odczucia i starajmy się jak najwięcej mówić z własnej perspektywy: „ja się nie zgadzam na takie postępowanie wobec ciebie”, „jest mi z tym źle”, „nie chcę żeby cię ktoś w taki sposób traktował”.

Czego potrzebuje osoba pokrzywdzona od najbliższych? Jak powinniśmy reagować, kiedy nasz bliski jest w takiej sytuacji? Jakie kroki podjąć, by pomóc mu wyjść z takiego związku?

Sygnału „jestem z tobą”, „będę cię wspierać”, „możesz przyjść do mnie po pomoc”, ale też „możesz mi zaufać”, „nie wykorzystam tej informacji przeciwko tobie”. Nie oceniajmy osoby pokrzywdzonej, nie piętnujmy jej, zamiast tego podziękujmy za zaufanie i powiedzmy, że jesteśmy po jej stronie.

W rozmowie opisujmy własne odczucia i starajmy się jak najwięcej mówić z własnej perspektywy: „ja się nie zgadzam na takie postępowanie wobec ciebie”, „jest mi z tym źle”, „nie chcę żeby ktoś cię w taki sposób traktował”, „przeszkadza mi, że czegoś takiego musisz doświadczać”. To proste narzędzie, które pozwoli nam wyrazić troskę i zaangażowanie w sytuację bliskiego. A wsparcie drugich osób jest ważnym czynnikiem sukcesu w wychodzeniu z przemocowego związku.

Zaproponujmy konkretną pomoc. Namawiajmy, ale nie zmuszajmy. Z doświadczenia wiem, że gdy bliscy osoby doznającej przemocy dowiadują się o tym, wszystko się w nich burzy i mają ochotę ofiarę z tego związku natychmiast wyciągnąć – a ona często nie jest na to gotowa i stawia opór. Jeśli stawiamy jej ultimatum typu „koniecznie musisz tę relację zakończyć”, to możemy sprawić, że ona się wystraszy i w efekcie zacznie nas unikać albo celowo prezentować nam fałszywy obraz siebie i swojej sytuacji – z obawy, że ujawnimy, że ona jest ofiarą przemocy, zanim ona będzie na to gotowa. Jeśli traktujemy ją z szacunkiem, to zaczyna jej rosnąć nie tylko samopoczucie, lecz także samoocena. A to jeden z czynników, który potrafi zmotywować do podjęcia decyzji o wyjściu z przemocowego związku.

Pamiętajmy, że osoba doznająca przemocy od partnera ma ambiwalentne uczucia, czuje się splątana emocjonalnie. Z tego powodu nierzadko kilkakrotnie zmienia zdanie i np. po krótkim rozstaniu wraca do partnera, po czym znowu zaczyna planować odejście. Rozstanie z przemocowym partnerem to zwykle nie jest jednorazowe wydarzenie – to proces, często bardzo długi. Ważne jest więc, by zachęcać pokrzywdzonego do podejmowania małych kroczków w kierunku wyjścia z tej relacji, bo nawet najmniejszy będzie znaczący na tej długiej drodze uwalniania się od przemocowego partnera.

Kolejnymi krokami, po wyjściu z takiego związku, może być pomoc psychoterapeutyczna, pomoc różnych instytucji i grup wsparcia, wspomnę również o niebieskiej linii.

W każdej gminie jest ośrodek interwencji kryzysowej, gdzie można szukać bezpłatnej pomocy, są telefony zaufania, fundacje, sensownie przygotowana do reagowania na przemoc domową jest dziś też policja. Można zaproponować kontakt z psychoterapeutą i warto też szukać różnych wspierających instytucji. Jeśli kobieta zdecyduje się od partnera odejść i będzie miała poczucie, że musi brać udział w wojnie przeciwko niemu, to te instytucje później będą jej pomocne.

Warto szukać okolicznej grupy wsparcia dla osób, które doświadczyły przemocy, albo chociaż szukać takich forów w internecie. Wtedy słuchamy historii innych, które przeszły to samo, co my, dzięki czemu przełamujemy wstyd, przestajemy czuć się gorsi z powodu doświadczenia przemocy; możemy sobie powiedzieć: „ok, innym osobom też to się zdarza”, „to nie jest aż takie straszne czy wykluczające ze społeczeństwa”. Dobrą robotę robią również wszelkie osoby, które publicznie przyznają się do tego, że były ofiarami przemocy domowej. To naprawdę pomaga.

Marta Januszkiewicz – Redakcja

ŹRÓDŁO:

https://www.swps.pl/strefa-psyche/blog/relacje/20894-kocha-bije-wysmiewa-dlaczego-tkwimy-w-przemocowych-zwiazkach, dostęp dnia 26.02.2021.